Odpowiadając na prośbę Stefana Łaszyna z USA publikujemy jego wspomnienie o Mstysławie Biłyju – niedawno zmarłym parafianinie naszej wspólnoty
Pamięci Mstysława Biłyja – mego szkolnego kolegi
(1944-2016)
Z wielkim żalem i smutkiem przyjąłem wiadomość o odejściu do wieczności 25 września 2016 roku w Elblągu Mstysława Biłyja, mego serdecznego przyjaciela. Jego pożegnanie odbyło się 28 września br. w Pasłęku, gdzie spoczął na komunalnym cmentarzu. Uczęszczaliśmy razem do bartoszyckiego liceum pedagogicznego, a potem na długie lata połączyły nas więzy przyjaźni.
Mstysław Biłyj urodził się w okolicach Cieszanowa, pow. Lubaczów. Nigdy nie poznał swego ojca, który zginął w 1943 roku. Opiekę przejął nad nim dziadek. W 1947 roku w wyniku akcji „Wisła” rodzina osiedliła się we wsi Stankowo, w pow. pasłęckim. Po ukończeniu szkoły podstawowej w tej miejscowości, rozpoczął naukę w Liceum Pedagogicznym nr 2 w Bartoszycach, gdzie w 1964 roku złożył egzamin dojrzałości. Z zainteresowaniem zgłębiał wiedzę pedagogiczną i psychologiczną, która budowała warsztat przyszłej pracy nauczycielskiej. Jednak jego marzeniem były studia prawnicze. Ich podjęcie nie było wtedy możliwe bezpośrednio po maturze. W tym czasie obowiązywały bowiem tzw. nakazy pracy, co dla młodych czytelników jest dzisiaj niezrozumiałe.
Sławek, jak go w szkole nazywaliśmy, ani na chwilę nie odstąpił od swoich młodzieńczych marzeń i planów. Podjął wprawdzie pracę w charakterze wychowawcy w Domu Dziecka w Marwicy, ale intensywnie i z uporem przygotowywał się do egzaminu wstępnego na kierunek prawa. Po pomyślnym zdaniu tego egzaminu i po latach wytężonej nauki sfinalizował w 1971 roku, w trybie zaocznym, studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. W 1977 roku, po odbyciu aplikacji w Sądzie Wojewódzkim w Elblągu, złożył egzamin sędziowski, a w 1979 roku radcowski. W latach 1974-1984 rozwijał swoje zainteresowania z dziedziny prawa współpracując z prof. Andrzejem Murzynowskim, znanym polskim prawnikiem, prezesem Sądu Nawyższego w latach 90. XX wieku. W 1980 roku, w rezultacie tej współpracy, wydana została ważna naukowo monografia.
Biografia mego przyjaciela jest interesująca i kształcąca dlatego, że wyszedł on z niezamożnej chłopskiej rodziny, nie miał łatwego dzieciństwa (jak większość z nas w tamtych czasach) i nie ukończył elitarnej szkoły średniej, a to co osiągnął w życiu w tamtym czasie zawdzięcza intensywnej, pełnej entuzjamu i wytrwałości pracy nad własnym rozwojem. Dzięki starannemu wykształceniu, które zdobył na stołecznym uniwersytecie, później praktyce w zawodzie, doszedł do mistrzostwa w swoim fachu. Nie pracował wprawdzie w sądzie, czy prokuraturze, ale zdobył opinię wyróżniającego się radcy prawnego. Nie interesowały go stanowiska i zaszczyty, on wybrał drogę służenia zwykłym ludziom, którzy na co dzien borykają się z licznymi życiowymi problemami.
Zmarły od 1975 roku do ostatnich dni swego życia pracował na stanowiskach związanych z obsługą prawną w różnych instytucjach. Były to m.in. Urząd Skarbowy w Elblągu, Departament Edukacji i Sportu w Urzędzie Miejskim w Elblągu, Urząd Skarbowy w Braniewie. Z Państwową Wyższą Szkołą Zawodową w Elblągu związał się w momencie jej powstania. Był tam nie tylko cennionym radcą prawnym, ale też wykładowcą prawa oświatowego na pedagogicznych studiach podyplomowych. Wszędzie cieszył się opinią doskonałego fachowca i był lubiany przez współpracowników i studentów.
Sławek był prawnikiem-entuzjastą. Każdy, kto go spotkał, mógł łatwo zauważyć z jakim zainteresowaniem i pasją poświęcał czas swojej pracy zawodowej. Jeden z filozofów powiedział kiedyś: – Jeżeli kochasz swoją pracę, to tak jakbyś nie pracował ani jednego dnia. To się odnosi do Sławka. Praca nie była dla niego ciężarem, a sprawiała mu wielką przyjemność. On po prostu kochał to, co robił i oddawał się temu bez reszty. Systematycznie doskonalił warsztat swojej pracy zawodowej, biorąc udział w licznych kursach lub na drodze samokształcenia.
Kilka lat temu, w materiałach nadesłanych do monografii naszej szkoły Sławek napisał do mnie:- Bardzo szanuję nauczycieli i cenię ten zawód, nigdy jednak nie żałowałem jego zmiany na obecny. Uczę, i to z wielkim sentymentem, dyrektorów szkół i pracowników nadzoru pedagogicznego prawa oświatowego na studiach pedagogicznych. Wiem, że Sławek pomagał społecznie wielu ludziom w sprawach prawnych, w tym także kolegom i koleżankom z liceum.
Sławek był nie tylko wierny i oddany swej profesji, ale też kochał i dbał o swoją rodzinę. A że w tych uczuciach był tak samo stały, jak w wykonywaniu zawodu prawnika, może świadczyć fakt, że jako towarzyszkę swego życia wybrał Marysię, koleżankę z tej samej klasy w bartoszyckim liceum. Licealna para stanęła na ślubnym kobiercu w 1965 roku, by w miłości, zgodzie i wzajemnym poszanowaniu przeżyć razem dokładnie 51 lat. Razem wychowali dwie córki – Olę (absolwentkę wydziału sztuk pięknych) i Anię, która ukończyła Wydział Prawa i Administracji w Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Obie mają udane rodziny.
Zegnaj Sławku! Twoi przyjaciele, koledzy, współpracownicy, a z pewnością też ci, którzy cię kiedykolwiek spotkali, zapamiętają Cię jako wspaniałego i życzliwego człowieka, który chętnie służył im radą i pomocą, gdy byli w potrzebie.
Stefan Łaszyn, USA